Będąc jeszcze małolatem oglądałem na ulicy "sportowe" samochody typu Opel Calibra o zawrotnym silniku 2.0 8V 116 KM czy Golfy II 1.8 GT 90 KM.
W tamtych czasach takie moce i pojemności wydawało się, że to już jest szaleństwo, miały zapewniać emocje i doznania. Masy tych samochodów były oczywiście dużo mniejsze niż obecnych otłuszczonych aut jakie wypuszczają koncerny.
Wtedy na drogach wystarczyło mieć Hondę Civic 1.5 16V 90 KM i robiło się szał na zlotach objeżdżając wolniejsze auta, spod świateł takie coś miało przewagę bo lekkie i katalogowo 9.7 s do 100.
Ludzie jeździli takimi samochodami i wydwawało się, że to jest "na sportowo". Teraz przeciętny samochód klasy Opla Astry dysponuje silnikiem 1.6 115 KM i w odróżnieniu do Calibry sprzed 20 lat nikt spoglądając na niego i jego dane techniczne nie powie o nim że jest w jakiś sposób sportowy. No i osiągi jego również nie - Calibra 2.0 116 KM miała 10.0 s do 100 i wyciągała licznikowo 210 - 215 km/h a Astra 3? dziennikarze zmierzyli, że 12 s do 100 i jak wyciśniemy z tego 200 km/h to będzie szał. Czy objedziemy kogoś taką Astrą? NIEZBYT bo jest to zwykły muł.
Ale to nie koniec absurdów - byłem w salonie Hondy pojeździć najnowszą Hondą Civic 9 generacji z silnikiem 1.8 VTEC 143 KM. Mimo sympatii do marki muszę otwarcie stwierdzić, że to nie wciska w fotel ani nie zapewnia specjalnie żadnych wrażeń, auto waży tyle co dawniej samochody klasy średniej a wszystkie komputery i filtry tak dławią moc, że nie można poszaleć. 20 lat wcześniej Civic jak miał silnik 1.6 125 KM VTEC to wciskał w fotel i wywoływał uśmiech na twarzy przy jeździe.
Co natomiast stało się modne? Turbo Diesle. Kosztem jakości producenci wymyślają coraz to mocniejsze diesle w których wtryski pracują pod wielgachnym ciśnieniem, turbina musi ładować absurdalnie duże cisnienie żeby Kowalski mógł sobie jeździć Fordem Focusem 2.0 TDCi 163 KM i pierdzyliard Niutonometrów zabijających koło dwumasowe i sprzęgło z niewiarygodną łatwością.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Jechałem sobie kilka tygodni temu na zawody do Makowic moim BMW 325i Coupe z 1993r. Samochód który gdy był nowy robił furorę swoim bardzo mocnym jak na tamte czasy silnikiem 2.5 R6 192 KM i 245 Nm. Dźwięk, przyspieszenie, prędkość maksymalna niszczyły 3/4 aut jeżdżących po Polskich i nietylko drogach. Aby odzyskać konie które częściowo wyparowały zrobiłem w nim Chipa a poprzedni właściciel wycią katalizatory, moc zmierzona na hamowni 201 KM i 262 Nm.
Tak więc jadę sobie sportowym Coupe z dość dużym silnikiem benzynowym w pełni zrelaksowany i z poczuciem, że każdego marudera będę mógł zepchnąć z lewego pasa autostrady.
Zwolniłem bo na skutek krzyżówki pojawiło się ograniczenie i dojechał do mnie najnowszy Mercedes C klasa z oczoj***mi LEDami z przodu (taka nowa moda, że nawet DU Tico sąsiada obowiązkowo już musi je mieć). Mercedes to był klasyczny przykład tego co teraz najczęściej lata czyli 200 CDI (2.2 pojemność turbo diesel, niby skromne 136 KM ale za to 360 Nm!). No i mnie prubuje poganiać, no to mu zjechałem coby za nim pogonić i go trochę postresować :) Próbował cisnąc ale doganiałem go, uznał więc że na v max mnie zgubi, rozpędził się do jak sądze jakiś - 215 km/h, dojechałem mu do zderzaka, zbliżyłem się do lewej krawędzi jezdni i czekam aż dziadyga zjedzie :) Niechętnie ale usunął się na prawy pas nie zwalniając, no to ja podłoga i....... siara trochę bo niezbyt pospiesznie zacząłem nabierać prędkości nie mniej rozwinąwszy 240 km/h Mercedes pozostał wspomnieniem w lusterku.
Dodam, ze gdyby to byl starszy diesel takie np e46 320d 2.0 136 Km na pompie wtryskowej to zniszczyl bym je jak dzisiaj taxowkarz golebia ktory nie zdazyl zejsc z jezdni.
Czy to koniec? ależ nie

Poszło mu po ambicji i gdy zwolniłem bo mnie zblokowali kulturalni kierowcy nie wiedzący do czego służy lewy pas to mnie dogonił. Teraz to on chciał być tym który pogania, wolna droga i ...... trochę się ździwił jak zredukowałem przy 100 km/h na 3 bieg, potem 4 do końca i po prostu mu odjechałem :D I tak ze 3 razy aż skapitulował i jechał już grzecznie.
Tylko zaraz zaraz - czemu ledwo go wtedy wyprzedziłem? Przecież to maciupki dieselek pierdzioszek gnojóweczka no a ja mam 201 koni?
Po powrocie do domu sobie patrzę - 200 CDI przyspiesza 0-100 km/h w 9.2 s ale najciekawsze jest to, że katalogowo rozwija 218 km/h v max!!! No tak, 360 Nm robi swoje.
I dotarło do mnie, że Świat Motoryzacji zmienił się nie do poznania, żeby małym dieslem w ciężkiej limuzynie Mercedesa gość pruł po autostradzie niewiele wolniej od bardzo mocnego sportowego BMW mającego 70 koni więcej...
Żeby było śmieszniej ja już za dużo nie wydłubie z auta a taki gość pojedzie na chiptuning, da 1000 zł i będzie miał w Mietku 170 KM i 420 Nm i pewnie już będzie karał na elastyczność nawet duże beznyny.
Poddać się nurtowi i kupić zaturbione dziwadło z nowej epoki czy ratować stare silniki z duszą....... pozostawiam tą refleksję Wam